Szkoda słów

Letni czas trwa i wydawać by się mogło, że po restrykcyjnej, pandemicznej zimie i wiośnie nasi rządzący dadzą  nam w letnie dni trochę oddechu. Abyśmy bez maseczek, w ciepłej aurze mogli odpocząć od myśli, koncepcji i propozycji kierowanych do społeczeństwa. Fajnie by było, byśmy choć przez chwilkę mogli odetchnąć od wiadomości, które budzą w nas zdumienie, czasami rozbawienie, a czasami trwogę w naszych sercach. Ale na pewno nie pozwalają nam na wakacyjną beztroskę.

Niestety, wakacje to także czas tworzenia nowych przepisów, norm i upubliczniania nowości prawnych dotyczących w konsekwencji każdego z obywateli. Dlatego właściwie chciałem tylko podzielić się myślami o docelowo 300-tysięcznej polskiej armii zawodowej, którą planuje się utworzyć w naszym kraju. Taką informacje wyczytałem w Internecie i usłyszałem z ust ministra obronności. Chyba powróci obowiązkowy pobór do wojska, bo przecież nie uzbiera się tylu chętnych, by stali się tak liczną zawodową armią? I chyba nas nie stać na opłacanie tylu zawodowych żołnierzy. Nie wiem, mogę się mylić.

Chciałem też wspomnieć o okrętach wojennych, które zamówiliśmy w Stanach Zjednoczonych. Właściwie te tematy łączą się z sobą. No tak. Przyjaciół już żadnych nie mamy ani na wschodzie, ani na zachodzie, pozostały tylko suche, bezemocjonalne i zobowiązujące traktaty o wzajemnej obronności. Strach pomyśleć, po co nam tak liczna armia i okręty, a warto pamiętać, że już kilka lat temu kupiliśmy samoloty i inny wojskowy sprzęt. Rodzi się pytanie, w jakim kierunku zmierzamy? Nie chcę na ten temat spekulować. Ale jako duszpasterz, ksiądz, z trwogą śledzę wypowiedzi dotyczące polskiej armii, militarnych zakupów, obronności, traktatów gwarantujących nam wsparcie na wypadek wojny itp.

Nadal skonfliktowani i to coraz bardziej jesteśmy w ramach Unii Europejskiej, która na razie taktownie wskazuje nam, jak bardzo staliśmy się i co gorsze coraz bardziej stajemy się państwem nieszanującym podpisanych umów, nieszanującym podstawowych praw człowieka i obowiązującego prawa. Widać wyraźnie, że stajemy się państwem nieliczącym się z nikim i niezamierzającym wysłuchiwać żadnych słów upomnienia.

Rozpoczęliśmy niedawno konflikt gospodarczo-medialny związany z koncesją dla amerykańskiej i zarazem największej komercyjnej stacji telewizyjnej w Polsce. Jeśli rzeczywiście ten konflikt pogłębi się, to ostatni, co prawda zamorski, ale przyjaciel Polski – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej odsuną się od nas i naszego kraju. Zostaniemy samotnym społeczeństwem skłóconym z wszystkimi i rozpoznawalnym przez innych jako homofobiczne, nietolerancyjne, pyszne i aroganckie.

Chciałem też jeszcze napisać o cnotach niewieścich, do gruntowania których namawiają ważni pracownicy Ministerstwa Edukacji i Nauki. Fajnie by się o tym pisało, bo chodziło im tylko o niewieście cnoty i można by popuścić wodze fantazji i rozpisać się o kobietach. No ale właściwie to dlaczego chodzi tylko o niewieście, a nie o męskie cnoty też? Nie rozumiem.

Wśród rządzących pojawił się też i chyba nadal żyje w ich głowach pomysł, aby etyki w szkołach uczyli wyłącznie absolwenci szkoły toruńskiej ojca Tadeusza Rydzyka, bo przecież – to oczywiste, że jak dzieciaki i młodzież przestaną już w ogóle dobrowolnie uczęszczać na lekcje religii, to wprowadzi się obowiązkowo katolickie lekcje etyki. A te powinny być prowadzone przez sprawdzonych, ukształtowanych i ideowo uformowanych nauczycieli.

Masakra, co to za wakacje! Właściwie, to gdy słucha się czy ogląda wiadomości i usiłując skomentować o co w tym wszystkim chodzi, to nasuwa się jedna myśl: Szkoda słów. Mimo wszystko życzę nam dużo dobra na jesienny czas.

„Zwiastun Ewangelicki” 17/2021

inne wpisy

Co dalej?

W dniu, w którym piszę ten tekst, podpisane zostało rozporządzenie Ministra Edukacji zmieniające rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach

Miejsce pamięci i przestrogi

Minione stulecie było czasem skrajności. Obok haseł radykalnie lewicowych pozytywny odzew społeczny odnosiły też hasła skrajnie prawicowe, nacjonalistyczne. Efektem były wojna i ludobójstwo. Nie można

Święta każdego dnia

Nie trzeba być uważnym obserwatorem życia społecznego w naszym kraju, aby zauważyć, że przed świętami, jakoś tak nagle i wyjątkowo, i zauważalnie stajemy się lepsi.

Cukierki – kary godne

Zapewne ci ludzie uważają się za natchnionych Duchem Świętym, chodzą na niedzielne msze/nabożeństwa, przystępują do Komunii Świętej i są przykładnymi chrześcijanami. To tylko pozór, że

Warto kontynuować Reformację

Przyznam, że ostatnio jestem przygnębiony i nie wiem, jak z radością opowiadać Ewangelię. Opowiem w związku z tym, w wielkim skrócie, o pewnym niezaplanowanym spotkaniu.

Sztuczny bóg

Do zapisania tych myśli skłoniła mnie niedawna inauguracja igrzysk olimpijskich i dyskusja o naruszaniu religijnych wartości podczas tej uroczystości. Ale odpuściłem sobie komentowanie tych zdarzeń.

Partnerstwo

Przyznam, że męczy mnie już rozpoczęta znów na nowo publiczna dyskusja na tematy obyczajowe: o aborcji, związkach partnerskich, tabletce „dzień po” itd. Od ponad trzydziestu

Czy Bóg chce, aby ludzie cierpieli?

Duże poruszenie, szczególnie w damskim, ale i w męskim towarzystwie, wywołała ostatnia decyzja parlamentu dotycząca odrzucenia ustawy o depenalizacji, czyli rezygnacji z karalności, aborcji. W

Wokół organizacji lekcji religii

Perspektywa małej parafii Już za nami maraton wyborczy: wybieraliśmy swoich przedstawicieli do wszelkich gremiów i władz – lokalnych, wojewódzkich i parlamentarnych. Sporo się zmieniło i

Nieświąteczne myśli

Co można jeszcze zrobić, aby młodzież przestała chodzić do Kościoła?Takie pytanie zrodziło się w moim sercu, gdy jechałem samochodem, by odprawić wielkopiątkowe nabożeństwa. Odprawiam nabożeństwa