Święta Bożego Narodzenia w swojej istocie są świętami rodzinnymi, które – jak nakazuje tradycja i ludowe zwyczaje – spędza się w kręgu najbliższych i ważnych sercu przyjaciół. Nie dla wszystkich jednak ten czas jest tak samo przyjemny.
Od listopada poprzez świąteczny czas, a później aż do kwietnia w związku z odpisami 1% od naszych podatków, jesteśmy bombardowani reklamami. Najpierw pokazującymi uśmiechnięte wielopokoleniowe rodziny przeżywające radość wigilijnego albo świątecznego dnia przy suto zastawionym stole. A od Nowego Roku – chorymi i niepełnosprawnymi poszukującymi wsparcia. Rozumiem przekaz i cel tych reklam, spotów i społecznych ogłoszeń, ale uważam, że niektóre z nich są okrutne. I choć może osiągają cel w postaci pozyskanych środków, ale z ewangeliczną miłością nie mają wiele wspólnego.
Przed świętami w telewizyjnym paśmie reklamowym widzimy, że w głębi pięknego pokoju znajduje się ładna choinka, wręcz uśmiechająca się do odbiorcy, a pod nią wiele pięknie opakowanych prezentów. W kilkadziesiąt sekund widzimy rodzinne szczęście, dostatek, zdrowie, zatem wszystko to, czego sobie życzymy i czego potrzebujemy niezależnie od płci i wieku. Powtarzalność tego obrazu powoduje u odbiorcy myśl, a może i wniosek, że tak musi, a przynajmniej powinno być i wszyscy wokoło mnie tak świętują. Tylko w gronie kochającej się rodziny, z dwunastoma potrawami na wigilijnym stole. Odświętne, eleganckie, drogie ubrania, ładni ludzie, pyszne jedzenie, aż chciałoby się zawołać: „Żyć nie umierać, święta!”.
Tylko że taki obraz to dla sporej grupy ludzi tylko kolorowa bajka, która wywołuje w ich sercach żal, smutek i poczucie jeszcze większego zagubienia w rzeczywistości. Dane statystyczne pokazują – zresztą nie trzeba powoływać się na nie, aby o tym wiedzieć – że ponad 20% społeczeństwa spędza święta samotnie. To oznacza kilka milionów ludzi, którzy są całkowicie sami. I nie myślę tutaj o osobach w domach opieki czy domach dziecka, bo tam nie są same, mogą czuć się samotne, ale jednak przeżywają wspólną wigilię czy świąteczny obiad, koło nich są pracownicy, współmieszkańcy itp.
Myślę o ludziach w różnym wieku, bo samotność to nie tylko rzeczywistość osób starszych, które żyją gdzieś w odrapanej kamienicy, bloku, w domu na skraju wioski. O tych, których dzieci wywiozły do szpitala na okres świąt, bo chcieli mieć możliwość świątecznego wyjazdu. Jest wiele osób samotnych, które są po śmierci najbliższej osoby albo po rozwodach, którym odebrano dzieci i dom, a oni nie umieją odnaleźć się w nowej dla siebie sytuacji. Trzeba wspomnieć o tych przykutych do łóżek, wózków i innego medycznego sprzętu.
Leczenie ran i wspomnień, przeżytych trudnych chwil trwa miesiącami. I jak już poradzili sobie z traumą choroby czy śmierci najbliższej osoby, jak są w stanie przygotować święta – radosne po nowemu, to reklamy stale przypominają im chwile, które przeżyli w rodzinnym kręgu, zdrowi, a zapewne powracają też myślami do niezrealizowanych planów. I znowu pojawia się żal.
To jeden z powodów, dla którego coraz więcej ludzi nie lubi świąt, atmosfery wymuszonych zachowań świątecznych i kościelno-domowej celebry, razi ich hipokryzja związana z przeżywaniem świątecznego czasu. W tym wszystkim zapominamy o pamiątce urodzin Boga przychodzącego na świat dla naszego zbawienia. Komercja i wymuszone nienaturalne zachowania i oczekiwania społeczne zabijają naszą pobożność.
To dobrze, że różne organizacje społeczne, fundacje, stowarzyszenia pomagają zbierać pieniądze na drogie operacje dające szansę na ratowanie życia i choć trochę normalności. Dobroczynność jest piękna i pożyteczna. Nie pozbędziemy się też reklam, w których składane są nam komercyjne życzenia od ludzi i instytucji, których nie znamy.
Oczekiwałbym jednak od tych, którzy mają wpływ na otaczającą nas rzeczywistość: polityków, biskupów, samorządowców, biznesmenów, producentów i zleceniodawców, czyli tych, którzy mogą mieć wpływ na reklamy czy społeczne spoty, aby okazali więcej zrozumienia. I żeby pamiętali też o tych, których nie stać na reklamowany produkt, na obfite święta, których nie spędzą z rodziną; którzy nie zakwalifikowali się, oni albo ich dziecko, do leczenia i nie zaopiekowała się nimi wielka telewizyjna fundacja, i może cierpią na depresję, a święta będą trudnym do przeżycia czasem.
„Zwiastun Ewangelicki” 24/2022