Do godziny trzeciej nad ranem w niektórych lokalach wyborczych stali ludzie, aby oddać głos w wyborach parlamentarnych. Wiele słów pełnych satysfakcji i radości połączonej z wdzięcznością zostało już wypowiedzianych pod adresem wszystkich chcących wypowiedzieć się w ważnych dla siebie i swoich najbliższych, kwestiach. Frekwencja była największa od czasów nowej, czyli postsocjalistycznej rzeczywistości. Zatem oddany przez suwerena głos – suma indywidualnych wypowiedzi wyborczych – ma mocny, wiążący charakter. Będzie to miało wpływ także na nas, ewangelików.
Teraz komentatorzy wszelkich orientacji politycznych analizują wyniki. Niezależnie jednak od woli interpretujących, jedno jest pewne, społeczeństwo opowiedziało się za zmianami: politycznymi, obyczajowymi i religijnymi.
Co może nam, ewangelickiej społeczności, będącej w naszym kraju w mniejszości, i nam, duchownym, tejże społeczności, powiedzieć wynik wyborów? Na pewno to, że w konsekwencji wyborów przekazywanie władzy w politycznej przepychance słowno-prawnej jeszcze przez wiele tygodni będzie nam towarzyszyło. Ale to dotyczy wszystkich obywateli kraju, nie tylko ewangelików. A później, kiedy rozpocznie się, jak można z ostrożnością oczekiwać realizacja programowych zapisów partii i środowisk tworzących nowy rząd z parlamentarną większością, rozpoczną się zmiany, za którymi głosował suweren, czyli wyborcy. I to już dotyczy też nas, wśród innych mniejszościowych społeczności, ale nas, ewangelików, może dotknąć szczególnie. Tworzone prawo, publicznie wyrażane poglądy – częściej inne niż dotychczas, nowe reguły i zasady będą miały wpływ na naszą indywidualną pobożność, poglądy i wywrą wpływ na nasz Kościół, na nasze organizacyjne, parafialne i religijno-kulturowe jestestwo na wiele lat.
Zauważam dwie przewodnie myśli, motywacje, wśród osób oddających głosy za zmianą. Po pierwsze, absolutna większość z nich wypowiedziała się przede wszystkim za pozostaniem Polski w strukturach Unii Europejskiej. Kolejne są już tylko pochodnymi tego najważniejszego wyboru. Zatem głosowano za: naprawieniem i unormowaniem relacji wewnątrz wymiaru sprawiedliwości, przywróceniem praworządności i pociągnięciem do odpowiedzialności osób, które nadużyły władzy, a także za możliwością odblokowania unijnych środków finansowych dla naszego kraju. Łączy się to z przywróceniem pozytywnego wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Wydaje się, że takie właśnie myśli towarzyszyły głosującym za zmianą.
Po drugie, głosujący za zmianami opowiedzieli się za przywróceniem obywatelom praw podstawowych, w tym za dopuszczalnością do aborcji, do tabletki „dzień po” czy za związkami partnerskimi. Głosowali za europejską, taką samą jak na „zachodzie Europy”, ochroną prawną każdego obywatela – bez względu na światopogląd. Z ich światopoglądem wiązało się głosowanie za rozdzieleniem państwa od Kościoła, czyli przeciwko kościelnej, rzymskokatolickiej ideologizacji wszystkich obywateli, przeciwko klauzulom sumienia, utrzymywaniu na państwowych etatach pracowników kościelnych, wreszcie, za rozwiązaniem Funduszu Kościelnego itd.
Nie jestem analitykiem, ale jako duchowny nielicznej wiejskiej parafii chcę zwrócić uwagę, że oczekiwania społeczne, poglądy związane z Kościołem i religijnością, funkcjonowaniem lekcji religii, wszelkich kapelańskich aktywności, zapewne wkrótce z fazy oczekiwań wyborczych przejdą w fazę realizacji. Wtedy dotychczasowa relacja państwo – Kościół ulegnie zdecydowanej zmianie. Gdy na dobre powstanie nowy rząd, trzeba będzie na nowo, inaczej, organizować życie parafialne. Oczywiście, że przede wszystkim dotyczy to Kościoła Rzymskokatolickiego, ale i innych Kościołów i związków wyznaniowych zapewne to, w proporcjonalnym stopniu, nie ominie.
Czekają nas wszystkich znaczące zmiany. Nie znamy prawnego kształtu przyszłości, związanego z funkcjonowaniem działalności religijnej i wychowawczej naszego Kościoła, ale warto choć trochę starać się przewidywać kierunek przemian i ich konsekwencje. My, księża, księża-katecheci, kapelani wszelkich duszpasterstw i biskupi każdej rangi, musimy zrozumieć, że nikt nie będzie pytał żadnego z nas, czy te zmiany podobają się nam czy nie. One będą wdrażane i po kilku latach staną się faktem, bo to społeczeństwo chce innych relacji kościelno-państwowych.
Pozostaje uszanować tych, którzy mieli odmienne zdanie i oddali głos za państwem narodowo-kościelnym. Tych, którzy uważają, że jako samodzielne państwo o rzymskokatolickim kształcie światopoglądowym jesteśmy w stanie odnaleźć się i istnieć na arenie międzynarodowej jako niezależne od nikogo mocarstwo, poza Unią Europejską. Taki pogląd też należy usłyszeć i wziąć pod uwagę. Wybory pokazały, że spora liczba rodaków tak właśnie uważa. Ale to już inny temat.
Tekst ukazał się w „Zwiastun Ewangelicki”. 21/2023