Wreszcie zostały zauważone w naszej przestrzeni publicznej osoby z niepełnosprawnościami. W budownictwie znosimy bariery architektoniczne, co pozwala osobom niepełnosprawnym pokonywać wzniesienia czy progi. Dla osób niesłyszących oraz niewidomych uruchamiane są odpowiednie sygnały świetlne lub dźwiękowe. Stało się oczywiste, że wśród nas żyją i funkcjonują ludzie z ograniczeniami fizycznymi czy intelektualnymi i należy im w życiu towarzyszyć i pomagać.
Wydaje się jednak, że w przestrzeni publicznej pojawiała się nowa forma dyskryminacji i wykluczenia. I nie mam tutaj na myśli aspektów związanych z fizycznością tych osób, czy seksualnością i poczuciem indywidualnej wartości płciowej. Trzeba zauważyć, że akurat w tej sferze ostatnio sporo się zmienia na korzyść. Myślę tu o wykluczeniu teleinformatycznym.
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że szczupły nie jestem, lubię gotować i podróżować. Zatem często przebywam w sklepach, na ogół spożywczych, często znanych z nazwy i logo, wyszukując różne promocje lub okazje czy ciekawe oferty związane z interesującymi „kulinarnymi kierunkami”. Tam obserwuję właśnie takie wykluczenie i chcę pokazać je na dwóch przykładach: zakupu spożywczego i zakupu biletu parkingowego. Moje spostrzeżenia nie dotyczą tylko sfery promocji spożywczych, ale też odzieżowych czy związanych z komunikacją publiczną. Będą one obrazem obowiązujących od niedawna zasad, rodzących informatyczne i społeczne podporzadkowanie i uzależnienie. Osoby, które tych reguł nie zrozumieją i nie podporządkują się im, stają się społecznie wykluczone.
Pojawia się na przykład informacja, że „z aplikacją taniej”. Jest to już powszechne i przyzwyczailiśmy się do tego. Co to jednak oznacza? Dla większości kupujących to oczywiste. Wyjmują telefon, odnajdują w telefonie odpowiednią aplikację, zbliżają telefon do urządzenia czytającego, klikają i gotowe. Kupili produkt o kilka złotych taniej. Super. Fantastycznie. Ale czasem pojawia się i inna informacja, na przykład: „kupując 3 sztuki (albo 5 kostek masła czy tabliczek czekolady)z aplikacją taniej”. Jak to rozumieć? Ci, którzy nie posiadają nowoczesnego telefonu, do którego mogą wgrać przywołaną aplikację, muszą kupić produkt drożej. Rozumiem, że zawsze tak było: zakup większej ilość produktu, mógł być w niższej cenie. Ale dotąd, aby ją uzyskać, wystarczyła wola zakupu, a teraz trzeba mieć urządzenie, które nie jest darmowe, wręcz przeciwnie, jest drogie. I jeszcze trzeba umieć się nim posługiwać, stale go uaktualniać i nosić przy sobie.
A przecież żyje wśród nas wielu ludzi – żeby nie powiedzieć, że co najmniej połowa, bo społeczeństwo się starzeje – w dojrzałym i mocno dojrzałym wieku! Wielu z nich nie ma potrzeby posiadania nowoczesnego smartfona, czyli urządzenia łączącego funkcje telefonu i przenośnego komputera. Nie robią zdjęć, nie przeglądają na nim stron internetowych, nie aktualizują nowości i wszelkich zabezpieczeń. Niektórzy może by chcieli go posiadać i używać, ale nie umieją albo nie są na tyle sprawni. Niedowidzą, nie mają czucia w palcach, nie mogą go utrzymać w odpowiedniej pozycji albo nie potrafią przygotować go do właściwego użytkowania: przejść instalacji oprogramowania, aktualizacji itp. Uważam, że w wielu aspektach życia społecznego tacy ludzie są dyskryminowani i społecznie wykluczani.
Ostatnio przyglądałem się pewnemu panu, który przyjechał z daleka, sądząc po tablicach rejestracyjnych, i chciał opłacić bilet za parking. Był gościem w tej miejscowości, tak jak ja. Okazało się, że gotówką nie może uiścić opłaty, kartą też nie jest to możliwe. Potrzebna jest aplikacja, którą trzeba wcześniej ściągnąć na telefon. Ale najpierw, ściągając ją na telefon, trzeba wypełnić dane osobowe na przesłanym formularzu wskazując adres poczty elektronicznej, przejść weryfikację, połączyć aplikację z bankiem. Dopiero po dokonaniu tych czynności aplikacja uruchomi się i płatność zostanie pobrana z karty kredytowej. To było przykre, gdy zagubiony i trochę wystraszony odjechał, chyba poszukać innego parkingu.
Ten zdezorientowany mężczyzna chciał tylko zapłacić za parking w mieście, w którym już być może nigdy się nie zatrzyma! Może chodziło tylko o kilka minut i kilka złotych. On chciał zapłacić, ale nie chciał być zobligowany do podawania swoich danych, połączonych z kartą kredytową. A może nawet jej nie miał? Na szczęście za moje miejsce parkingowe zapłacił aplikacją mój gospodarz.
Tymczasem ani sklepy, ani administracja państwowa czy samorządowa, przedsiębiorstwa kolejowe czy linie lotnicze nie podarowały nam urządzeń, których posiadania wymagają od nas, abyśmy mogli skorzystać z ich usług, promocji i informacji. Uważam, że równolegle powinna istnieć tradycyjna forma regulowania i składania wszelkich zobowiązań, i innych wymaganych przez urzędy pism czy deklaracji. Obecnie się nie da albo jest o wiele trudniej i drożej kupić bilet lotniczy, przejść wszelkie weryfikacje i opłaty, nie posiadając przenośnego, połączonego z Internetem, bankiem, kamerą, z odpowiednimi, zaktualizowanymi aplikacjami urządzenia teleinformatycznego. To oznacza dla ludzi nieposługujących się biegle nowoczesnymi urządzeniami – wykluczenie! A przynajmniej zagubienie i niepewność, w której się nagle, bez własnej woli, znaleźli.
Wydaje się, że ta nowa przestrzeń dyskryminacji i wykluczenia społecznego jest zarazem nową przestrzenią dla działalności różnych organizacji społecznych oraz Kościołów. One mają uwrażliwiać, zwracać uwagę i wpływać na decyzje – urzędów czy innych instytucji społecznych i handlowych. Tych, które wdrażają i wymagają stosowania coraz to nowszych instrumentów, rzekomo dla naszej – nas wszystkich! – wygody i bezpieczeństwa. Powinny naciskać na stwarzanie możliwości alternatywnych, zrozumiałych i przyjaznych dla ludzi form kontaktów i funkcjonowania w społeczeństwie.
Kościoły i organizacje społeczne mają w swoją działalność wpisaną opiekę i troskę o ludzi, zwłaszcza tych z niepełnosprawnościami, a teraz do tego katalogu opieki i trosk należy dopisać także osoby nieodnajdujące się w szybko zmieniających się teleinformatycznych systemach. Na razie ich używanie wciąż narzuca się obligatoryjnie wszystkim obywatelom. Oczywiście części z nas one ułatwiają normalne funkcjonowanie, ale dla coraz większej części społeczeństwa stają się barierą, niezrozumiałą i nie do przejścia.
Zwiastun Ewangelicki 5/2024