Zapewne nie jestem odosobniony w poczuciu, że sprawy, dotyczące przeciętnego człowieka chcącego żyć w spokoju, idą w złym kierunku. Niedawno pojawił się w przestrzeni publicznej zwrot: „wychowywanie w/do cywilizacji śmierci”. Odnosił się wprawdzie do aborcji, ale myślę, że dobrze pasuje do wychowywania zmanipulowanych społeczeństw do walki jednych przeciw drugim. Do uodpornienia na przemoc i krzywdę, i do obywania się bez wyższych wartości.
Przygotowywanie ludzi do zabijania wydaje się celem współczesnych twórców kultury masowej, ale też wielu polityków. Z takim tematem przewodnim tworzymy bajki dla dzieci, gry komputerowe dla młodzieży czy filmy dla dorosłych. Większość opowieści, które zajmują umysły i serca dzieciaków i młodzieży, ma związek z walką w imię jakiejś rzekomo wyższej sprawy. Postaciami i odbiorcami filmów, bajek czy gier opiekuje się wymyślony autorytet, nadprzyrodzona boska moc. I nie ma ona nic wspólnego z Bogiem żydów i chrześcijan. Zatem strzelanie, gonitwa, ucieczka i wreszcie pokonanie – zabicie przeciwnika albo tylko panowanie nad nim przez narzucenie mu własnych zasad, to elementy zasadnicze, które towarzyszą w wolnych chwilach rzekomej rozrywce młodszych i starszych. Część produkcji z przewodnim motywem walki, wojny i panowania nad drugim człowiekiem połączona bywa z prześmiewczym tonem wobec tradycyjnej religijności. Takie to treści obecnie wychowują, działają w sercu i pamięci od najmłodszych lat.
Docierające do nas informacje polityczne są często związane z zakupami broni, komentowaniem ich celowości, mówią o walkach, które toczą się na Bliskim Wschodzie czy za naszą wschodnią granicą. Ostatnio wałkowane jest doniesienie o rozszerzeniu Paktu Atlantyckiego – NATO o kolejne państwa naszego północnego regionu. Pakt, do którego nasz kraj należy od ponad 25 lat, poszerzono, aby zwiększyć liczebność wojsk tej wspólnoty i jeszcze lepiej przygotowywać się do zbliżającej się wojny. Nie do ewentualnej wojny, ale do tej, o którą pyta się już, kiedy ona wybuchnie!
Już teraz strach myśleć o trwających wojnach, a tym bardziej o ich skutkach, gdy się zakończą, o chęci odwetu, wzajemnych posądzeniach i rozliczeniach… Jeśli dodamy do tego kwestie uchodźców z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu, a także konflikty interesów ekonomicznych w skali międzynarodowej, to politycy, duchowni i mieszkańcy większości krajów świata mają o czym myśleć i… o co się modlić!
Śmierć i krzywda człowieka jest zauważalna w wielu miejscach. Może podczas tylu nieszczęść i niesprawiedliwości lepiej zrozumiemy powody przyjścia Pana Jezusa do nas, zagubionych i nieszczęśliwych ludzi? Czasy, w których On chodził po Ziemi, czasy przełomu naszej ery, były bardzo podobne do współczesnych, choć oczywiście nie było gier komputerowych, telewizji i smartfonów. Ale rzekomo dla rozrywki, nie przed monitorem, ale w amfiteatrach i arenach ludzie spotykali się, aby pooglądać, jak wzajemnie zabijają się skazańcy. Towarzyszyły im pogańskie bóstwa, które mamiły żądnego krwi człowieka wieczną chwałą i poklaskiem dla zwycięzcy.
Na przełomie naszej ery funkcjonowała kultura strachu, wychowywania do zabijania i oddawania czci boskiej różnym bóstwom. Powróciliśmy do tego z mocą i w formie współczesnej technologii. Zawsze gdy zapomni się lub odrzuci Boga, uważając Go w swoim życiu za niepotrzebnego, to prędzej czy później Jego miejsce zaczyna zajmować inny bóg – bożek. I zaczyna panować płacz, ból i śmierć.
Kościoły w swoim zwiastowaniu o Chrystusie – Panu miłości i łaski, muszą na nowo wzywać do modlitwy o pokój. Dotychczasowy przekaz, namawianie do miłości, życzliwości, tolerancji, akceptacji, przez większość społeczeństw został odrzucony. Może dlatego, że Kościoły zajęły się sprawami drugorzędnymi, związanymi z polityką, które nie dotyczyły istoty chrześcijaństwa i wiary w Chrystusa? Co się dziwić, że społeczeństwa nakierowane są na konfrontację terytorialną, rasową, obyczajową, kulturową i także religijną. To niestety bardzo niedobry kierunek.
Miecz towarzyszył chrystianizacji, obecny był przed Reformacją i w trakcie kontrreformacji, u podłoża mających różnice w postrzeganiu i rozumieniem istoty Boga. Teraz czeka nas wojna bez Boga. Oby nie! Człowiek uzurpuje sobie własną wszechmoc i potęgę. Już nie chce nic wiedzieć o Bogu miłości i pokoju. Współczesność, w której się wychował, nie nauczyła go pokory i oddania się Bożemu prowadzeniu. Nie rozumie, że warto żyć w przestrzeni Bożego Prawa. Został wychowany do walki i zwycięstwa, którym towarzyszy, jak sądzi, „nadprzyrodzona i niepokonana moc”, ale na pewno nie towarzyszy mu w życiu Trójjedyny Bóg.
Cóż, ja wiem, kim jest Bóg, co dla mnie zrobił i że warto z Nim kroczyć przez świat. On jest Mocą, Prawdą i Życiem! W świąteczny czas życzę nam rozsądku i powrotu do źródła, do lektury Pisma Świętego i otwarcia serc na Ewangelię życia i pokoju.
Zwiastun Ewangelicki 6/2024