Nie zajmuje się polityką międzynarodową, ale wydarzenia z nocy 28 lutego 2025 roku w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej – brak porozumienia z Ukrainą odnośnie wydobycia cennych kruszców i regulowania w ten sposób zobowiązań za amerykańską pomoc udzielaną Ukrainie – będą miały wpływ na dalszy przebieg wojny i relacje międzynarodowe przez wiele lat. Wywrą także finansowy i emocjonalny wpływ chyba na każdego mieszkańca Europy, w tym Polski.
W polityce krajowej i międzynarodowej czas biegnie szybko i podejmowane przez media tematy szybko się dezaktualizują. Ponieważ „Zwiastun Ewangelicki” jest dwutygodnikiem, chcę tu napisać o pewnym spostrzeżeniu związanym z modlitwą, które nie tak szybko może ulegnie przedawnieniu, a związanym właśnie z doniesieniami z Ameryki.
Wielu z nas zapewne oglądało transmitowane w telewizji czy Internecie zaprzysiężenie prezydenta USA i pierwsze posiedzenie amerykańskiego rządu. Oba wydarzenia rozpoczęły się od modlitwy dziękczynnej, wypowiedzianej – zmówionej przez różnych duchownych, na ogół w treści gloryfikujących fakt wyboru nowego wspaniałego przywódcy. Wypowiadano prośby, aby Bóg strzegł naród, przywrócił jego potęgę, błogosławił przyszłe decyzje podejmowane przez nowo wybranych. Właściwie piękny obraz, może pomyślimy: „Jakże są to wierzący i bogobojni, manifestujący swoje oddanie, wiarę i posłuszeństwo Bogu prezydent i ministrowie!”.
W ostatnich latach za pośrednictwem mediów usłyszałem wiele modlitw i uczestniczyłem w wielu mszach, zjednoczyłem się w wielu intencjach o rządzących, prezydenta, ojczyznę, wszelkie służby. Pośrednio uczestniczyłem w modlitwach odmawianych przed manifestacjami, które często kończyły się zamieszkami społecznymi czy rozlewem krwi. Przyznam, że po tych doświadczeniach publicznego okazywania religijności i łączenia współistnienia państwa i Kościoła w naszym kraju, zaczynam bać się ludzi publicznie i przed kamerami – modlących się.
Przy tej okazji przypominają się historyczne wydarzenia, gdy publiczne, gorliwe zmawianie modlitwy do Boga i powoływanie się na Jego wolę i Jego imię było usprawiedliwieniem dla zgoła niechrześcijańskich działań. Przykładem mogą być modlitwy przed egzekucjami przez spalenie na stosie żywcem ofiary czy przed szafotem ścinającym głowy. Wspomnieć można też o modlitwach wznoszonych przez oprawców Inkwizycji usprawiedliwiających nawracanie ogniem i żelazem autochtonicznej ludności na różnych kontynentach. Modlitwą, w imię Boga rozpoczynano bitwy i wojny.
W swoim sumieniu i sercu – powtórzę to raz jeszcze – zaczynam obawiać się ludzi, którzy w sferze publicznej, z wielką gorliwością manifestują swoje religijne i często połączone z tym skrajnie narodowe i konserwatywne poglądy.
Zasłanianie Bogiem własnych ambicji społecznych czy politycznych jest brakiem pokory i arogancją względem Wszechmocnego. Prędzej czy później zawsze kończy się źle i obraca się też na ogół przeciwko gloryfikującemu własną pobożność. Pobożność na pokaz i rzekome poparcie Boga oraz posiadanie wyłączności na uleczenie i naprawienie wszelkich nieszczęść całego świata są nie do zaakceptowania, a już na pewno nie do propagowania.
Dlatego panującym wszystkich kontynentów i wszelkich państw, a używając współczesnego języka – wszystkim rządzącym – przypominam słowa Pana Jezusa, który w Ewangelii Mateusza tak mówi: „Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie. (…) A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom; zaprawdę powiadam wam: Otrzymali zapłatę swoją. Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie. A modląc się, nie bądźcie wielomówni jak poganie; albowiem oni mniemają, że dla swej wielomówności będą wysłuchani. Nie bądźcie do nich podobni, gdyż wie Bóg, Ojciec wasz, czego potrzebujecie, przedtem zanim go poprosicie” (Mt 6,1.5-8).
Warto też przywołać sens słów ks. Marcina Lutra, Reformatora Kościoła, który zwraca uwagę w swoim katechizmie, że powinniśmy się modlić w pokorze, w cichości serca i tylko o pożyteczne i wartościowe, czyli dobre rzeczy. Zatem takie, które niosą pokój, sprawiedliwość, szczęście i przede wszystkim te, które wskazują na Wszechmocnego, Dobrego i Miłosiernego Boga w Zbawicielu Jezusie Chrystusie.
ks. Ryszard Pieron
Zwiastun Ewangelicki nr 6-2025.