Pomimo epidemii, kurczącej się gospodarki i grożącego kryzysu, w naszym kraju trwa przekonywanie obywateli, o agresji i ataku na chrześcijański świat, który dokonują wrogie Polsce i polskiej tradycji i Kościołowi europejskie środowiska LGBT. Już troszeczkę mnie ten temat męczy i zaczyna denerwować, bo ileż można i jak długo.
Nie rozumiem dlaczego kwestia orientacji seksualnej i odczuwania swojej cielesności, jest tak ważnym dla konserwatywnych środowisk w naszym kraju i stale podejmowanym tematem. Jestem przekonany, że dotyczy kilku, może dwóch procent ludzi z prawie 40 milionowego polskiego społeczeństwa. Pobieżnym okiem spoglądając na kraje w których zalegalizowano związki partnerskie, trzeba zauważyć, że przecież, nic szczególnie złego w tych krajach się nie stało. Zalegalizowano związki, które i tak już były połączone z sobą i istniały w przestrzeni publicznej, Państwa te z ich mieszkańcami, nie przestały istnieć, nie utracili też swojej tożsamości narodowej i religijnej. Społeczności tych państw dalej istnieją i funkcjonują. A co ciekawe, nadal są tymi państwami do których z radością podróżuje dużo ludzi. Także, wielu naszych konserwatywnych rodaków w tych państwach pracuje i wypoczywa i czuje się bardzo dobrze i wcale im fakt zalegalizowania związków partnerskich w tych państwach nie przeszkadza.
Kiedyś przy okazji zalegalizowania eutanazji w którymś z krajów zachodniej Europy, także straszono nas w Polsce, zagładą naszego państwa i utratą jego tożsamości narodowej i religijnej. Przedstawiano tę możliwość odejścia do Domu Ojca, jako zgodę na uśmiercanie nie tylko starszych i schorowanych ludzi. Twierdzono, że doprowadzi ona do masowej śmierci ludzi w podeszłym wieku. Nie będą potrzebne domy opieki i hospicja bo wszyscy będą uśmiercani. Nie zauważyłem, żeby nagle np. społeczeństwa Państwa Niderlandów, Danii czy Szwecji i innych państw europejskich, w których można legalnie zastosować dobrą śmierć, nagle się katastrofalnie wyludniły i nie było w ich przestrzeni starszych ludzi. Bo wszyscy zostali dzięki stworzonemu prawu zabici metodą eutanazji. Chyba, jest wręcz odwrotnie. Starszych osób przybywa. Zapewne śmiertelnie chorzy ludzie i ich najbliżsi, korzystają z tej możliwości zakończenia męki i bólu umierania i odłączenia działania nienaturalnej maszynerii utrzymującej przy życiu. Ale nie doprowadziła ona do masowych eutanazji starszych osób, wyludnienia i zapaści krajów w których jest dopuszczona.
Teraz w Polsce od kilku klat prowadzi się kampanię strachu przeciw niewielkiej ilości ludzi, którzy zaliczają siebie do tzw. środowiska nienormatywnego seksualnie. Wątpię, że po ewentualnym, co raczej w Polsce się szybko nie stanie, dopuszczeniu i uznaniu małżeństw jednopłciowych, nagle wszyscy żyjący w związkach tradycyjnych, mieszanych płciowo – bo pojawiła się wreszcie prawna możliwość, skorzystają z prawa i zaczną się rozwodzić i zawierać związki jednopłciowe. W naszym kraju masowo nastąpią rozwody i rozpad małżeństw, bo niezliczone liczebnie masy antychrześcijańskich i antypolskich gejów i lesbijek zawrą upragniony ślub cywilny. Tak, ten temat się przedstawia i wnioski tego typu się straszy. To dotyczy naprawdę minimalnej ilości ludzi, którzy domagają się tylko takiego samego traktowania i prawa w społeczeństwie. Dopuszczenia możliwości zawierania przez nich prawnych związków. Przekonany jestem, że nikt właściwie tego by nie zauważył, gdyby takie prawo uchwalono w naszym kraju. Chyba, że sam jest zainteresowany takim związkiem, albo szczególnie tym tematem się zajmuje. Nie zagrażają tradycyjnej rodzinie, ponieważ w swoich uczuciach i potrzebach ukierunkowani są inaczej, ale przecież są pełnowartościowymi obywatelami naszego Państwa. Posiadają obywatelstwo, wieżą w Boga i mają prawo do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie
Nie rozumiem, dlaczego odbiera im się podstawowe prawa i miesza do tego jeszcze światopogląd. Mówiąc, że skoro są jakimi są, to nie mogą być chrześcijanami, ludźmi wierzącymi w Chrystusa. Przecież to Bóg ich takimi jakimi są, stworzył i w Jezusie Chrystusie i bez akceptacji nierozumiejącego tego ludu, zbawił. Błędnie łączy się środowiska LGBT z rzekomym występowaniem ich przeciw chrześcijaństwu i przekraczaniem Bożych norm i przykazań. Zastanawia mnie, o którym przykazaniu myślimy, właściwie nie wiem, które rzekomo byłoby łamane, może nie cudzołóż, a może o pożądaniu cudzej żony, męża. A może o niemówieniu fałszywego świadectwa o bliźnim. To fakt nie mogą mieć wspólnie dzieci, ale ten problem dotyczy wiele par, nie tylko homoseksualnych.
Współcześni Chrześcijanie w Polsce, chyba wszystkich konfesji i przynależności wyznaniowej łamią i występują przeciwko Bożym przykazaniom. Każdego dnia, regularnie łamana i naciągana jest Boża wola skierowana niegdyś do człowieka na górze Synaj. I jakoś nikt na to nie zwraca szczególnej uwagi, ani w kościołach do których uczęszczają, ani wśród rządzących poszczególnymi państwami. Codziennie są łamane w przestrzeni publicznej i rodzinnej przykazania … nie czyń sobie Bożej podobizny rzeźbionej, malowanej, pamiętaj aby świecić dzień należący się Bogu i tylko Jemu. Tylko Jemu powinniśmy oddawać cześć i chwałę. Mamy szanować starszych, swoich rodziców, opiekować się nimi na starość, przecież dzięki nim jesteśmy na tej ziemi. Mamy nie kraść i nie naginać i omijać prawa. Swoim pożądaniem i egoizmem mamy nie rozbijać czyjegoś związku. Nie obmawiać, nie plotkować, nie powielać i nie stwarzać fałszywych i krzywdzących kogoś informacji, mamy nie podburzać jednego przeciw drugiemu. Bóg mówi, człowieku nie pożądaj i nie wykorzystuj czyjeś żony czyjegoś męża, nie prowokuj i nie doprowadzaj do dwuznacznych sytuacji. Nie rozwalaj czyjeś rodziny. Nie pożądaj majątku bliźniego i nie bądź zazdrosny o dobra, które posiada twój bliźni, niechaj one nie zaślepiają twojego serca, itd., itd.
Trzeba wyznać i przyznać, że nie przestrzeganie tych Bożych słów, które własnymi słowami opisałem, niszczy chrześcijański Kościół, chrześcijański świat i całe społeczeństwa. To przez nie szanowanie i nie stosowanie Bożych wskazań, Państwa tracą tożsamość chrześcijańską i więź z Bogiem, a w konsekwencji są zagubieni i w swoim życiu nie odnajdują szczęścia, a tylko trwogę i strach, przez co jeszcze bardziej oddalają się od Chrystusa i instytucjonalnego Kościoła. Trzeba zacząć od sumiennego i uczciwego wejrzenia w siebie, a nie od doszukiwania się winy za zły stan XXI wiecznego Chrześcijaństwa i stanu współczesnej rodziny w Polsce i Europie u kilku ludzi, którzy nie z własnej woli urodzili się takimi, jakimi są.