Oaza demokracji i kultury politycznej

Niektórzy mówią, że wojna w Afganistanie zakończyła się z chwilą wyjścia z tego kraju zachodnich wojsk. Inni uważają, że właśnie się rozpoczyna nowy wojenny etap, który niestety czeka ludność afgańską, ale także nasz zachodni świat. Oby nie. Przyznać muszę, że należę do tej właśnie grupy, która z trwogą obserwuje początek nowej – starej wojny. W Afganistanie wojna trwa przecież od lat 70. ub. wieku.

Pandemia wyciszyła informacje o wojennych zawieruchach w Azji, o światowym terroryzmie i emigrantach chcących dostać się do lepszego i spokojniejszego świata. Zapomnieliśmy już o zamachach terrorystycznych, publicznych egzekucjach i żołnierzach tracących życie w imię demokratycznych wartości. Wydaje się jednak, że w niedługim raczej niż późniejszym czasie zostanie nam to na nowo przypomniane. Chyba ponownie wiadomości związane z falami uchodźców i wojennymi wydarzeniami, dochodzące z tamtej części świata z wielką intensywnością będą nas zajmować. Oby nie dotyczyły one państw tak zwanego Zachodu.

Spodziewać się trzeba, że w naszym kraju szybko zapomnimy o narodowych problemach i kłótniach. Czymże są nasze lokalne problemy w porównaniu do tych, które mają Afgańczycy: jak im się żyje w religijnym i fanatycznym kraju owładniętym wojną i bez żadnych demokratycznych reguł? Czym jest nasze narodowe łamanie podpisanych wewnątrzunijnych norm i zasad dotyczących sprawiedliwości? Jak można pytać o prawa kobiet, posiadając informacje o braku jakichkolwiek praw kobiet w państwach ogarniętych religijnym fundamentalizmem, terrorem i wojną? Czy wypada strajkować, aby otrzymać wyższą pensję? Jak odwoływać się do nieprzestrzegania podstawowych praw człowieka, jego wolności i swobód, porównując to z kłopotami i odczuciami uchodźców stojących u polskich i nie tylko polskich granic? To oczywiste, że sytuacja międzynarodowa przyćmi krajowe tematy, dyskusje i problemy.

Ostatnio mówiło się sporo w przestrzeni polityczno-medialnej o przyśpieszonych wyborach do polskiego parlamentu. Jeśli zostałyby ogłoszone wcześniejsze wybory, to podobnie jak kilka lat temu w kampanijnej retoryce, przez wielu (nie wszystkich) kandydujących zapewne ponownie zastraszani będziemy cudzoziemcami przynoszącymi choroby i wrogą nam religię. W wiadomościach usłyszymy o bezimiennych obcych, czyhających u granic Polski i chcących wytępić chrześcijaństwo. A nasz kraj – ostatnią ostoję katolicyzmu – islamizować.

Medialnie zajęci będziemy tematem, już przecież rozpoczętym kilka lat temu: czy powinniśmy pomagać tym którzy są w potrzebie, czy nie. Przyjmować uchodźców, emigrantów, uciekinierów? Kto za tę pomoc ma zapłacić? – i tak dalej. Zostaną przywołane nakazy, normy i przykazania kościelne oraz etyczne. Ale jestem przekonany, że jak zawsze z tego nic dla potrzebujących i tych zagubionych w potrzebie nie wyniknie. Niestety w naszym kraju o Bogu mówi się bardzo dużo, do Bożych przykazań się odwołuje, o Bogu się naucza, ale z Bogiem nie chce się mieć wiele wspólnego. Przecież my, Polacy, mamy rację i nikt nam, nawet sam Pan Bóg czy papież i inni święci nic nam nie mogą kazać. Nasz pogląd jest jedynie słuszny i nikogo nie będziemy słuchali, bo to godzi w naszą dumę, suwerenność narodową i religijną, jak w swym nacjonalizmie uważa wielu rodaków.

Tym bardziej cieszą i zasługują na uznanie działania duchownych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i Kościoła Rzymskokatolickiego, którzy mówiąc i myśląc o Bogu, starają się Ewangelię wdrażać w czyn, zgodnie z poleceniem Pana Jezusa, który przecież też w czasach zawieruchy społeczno-międzynarodowej nauczał, aby pomagać i pamiętać o tych co mają się źle, są uciekinierami albo przebywają w więzieniu.

Szkoda, że zamiast prostować zepsute prawo i złą międzynarodową opinię o naszym kraju, w gmatwaninie wzajemnych krzyków znowu się obnażamy i pokazujemy światu, jacy jesteśmy naprawdę. Troszczymy się tylko o własnych obywateli będących jedynego słusznego wyznania i nie obchodzą nas inni. Tak w ogóle, to jesteśmy krajem mlekiem i miodem płynącym oraz oazą demokracji i kultury politycznej.

„Zwiastun Ewangelicki” 18/2021

inne wpisy

Sztuczny bóg

Do zapisania tych myśli skłoniła mnie niedawna inauguracja igrzysk olimpijskich i dyskusja o naruszaniu religijnych wartości podczas tej uroczystości. Ale odpuściłem sobie komentowanie tych zdarzeń.

Partnerstwo

Przyznam, że męczy mnie już rozpoczęta znów na nowo publiczna dyskusja na tematy obyczajowe: o aborcji, związkach partnerskich, tabletce „dzień po” itd. Od ponad trzydziestu

Czy Bóg chce, aby ludzie cierpieli?

Duże poruszenie, szczególnie w damskim, ale i w męskim towarzystwie, wywołała ostatnia decyzja parlamentu dotycząca odrzucenia ustawy o depenalizacji, czyli rezygnacji z karalności, aborcji. W

Wokół organizacji lekcji religii

Perspektywa małej parafii Już za nami maraton wyborczy: wybieraliśmy swoich przedstawicieli do wszelkich gremiów i władz – lokalnych, wojewódzkich i parlamentarnych. Sporo się zmieniło i

Nieświąteczne myśli

Co można jeszcze zrobić, aby młodzież przestała chodzić do Kościoła?Takie pytanie zrodziło się w moim sercu, gdy jechałem samochodem, by odprawić wielkopiątkowe nabożeństwa. Odprawiam nabożeństwa

Kultura walki i zabijania

Zapewne nie jestem odosobniony w poczuciu, że sprawy, dotyczące przeciętnego człowieka chcącego żyć w spokoju, idą w złym kierunku. Niedawno pojawił się w przestrzeni publicznej

Wykluczenie

Wreszcie zostały zauważone w naszej przestrzeni publicznej osoby z niepełnosprawnościami. W budownictwie znosimy bariery architektoniczne, co pozwala osobom niepełnosprawnym pokonywać wzniesienia czy progi. Dla osób

Przygotujmy się na zmiany

Do godziny trzeciej nad ranem w niektórych lokalach wyborczych stali ludzie, aby oddać głos w wyborach parlamentarnych. Wiele słów pełnych satysfakcji i radości połączonej z

Polowanie na czarownice

W dziejach Kościoła chrześcijańskiego za wszelkie złoobwiniano różnie nazywane i postrzegane czarownice.Gdy nie umiano, w duchu racjonalnej miłościi akceptacji, poradzić sobie z ich odmiennymi od

O (nie)zwalczaniu przemocy

Ideologiczno-kościelna i zarazem prawna ofensywa polskich władz, aby wystąpić z Unii Europejskiej i dzięki temu nie musieć stosować europejskiego prawa chroniącego słabszych i wykorzystywanych, trwa.