Nie będę się zajmował możliwością śledzenia każdego z nas za pomocą urządzeń cyfrowych, o czym ostatnio się mówi. Nie będę też pisał o wskaźniku inflacji ani o cenach, choć są to zapisane za pomocą cyfr – liczby. Chcę podzielić się przemyśleniami o innych liczbach – o liczbie zgonów i o naliczonych naszemu państwu karach, wyrażanych również w konkretnych liczbach.
W przestrzeni publicznej pojawiła się niedawno liczba ponad 100 tysięcy zmarłych ze względu na zachorowanie na COVID-19. Na szczęście żaden zgon w związku z pandemią nie dotknął moich najbliższych, ale uczestniczyłem w wielu pogrzebach, które odbyły się, ponieważ wirus okazał się silniejszy.
Nie rozumiem oziębłości polityków, hierarchów i chyba także dziennikarzy kształtujących medialny przekaz. To jest straszne. Codziennie na telewizyjnych ekranach pojawia się mapa Polski z informacjami o zachorowaniach i zgonach. Stale torpedowani jesteśmy informacjami w rodzaju: „W dniu dzisiejszym zmarło pięćset osób, w dniu wczorajszym ponad sześćset”. Codziennie podawane są nowe liczby. Ale człowiek to nie liczba.
Co mówi pasek widoczny na monitorze podczas takiej informacji? Że kilka tysięcy ludzi, każdego dnia staje się, jest i będzie w żałobie? Z takiej informacji dowiadujemy się, że w sumie tysiące ludzi z najbliższych rodzin nie mogło wejść do szpitala przed śmiercią bliskiej osoby, by zobaczyć się z chorującym, podać dłoń, drobną paczkę, dodać otuchy. Z biegnącego dołem ekranu paska informacyjnego dowiadujemy się, że tysiące ludzi przeżywało zagubienie, traumę, a teraz najprawdopodobniej przeżywa w osamotnieniu depresję, bo nagle stracili bliską osobę i znaleźli się w żałobie.
W chrześcijańskim kraju, w rozmodlonym społeczeństwie, wypełnionym chrześcijańską nauką nie dostają żadnego słowa wsparcia czy otuchy. Nie ma publicznego przekazania wyrazów współczucia, kondolencji. Nikt z nimi nie rozmawia.
Przecież bywa tak, jak zdarzy się wypadek, katastrofa, ktoś zginie, umrze. Wtedy ogłasza się żałobę narodową. Teraz codziennie umiera kilkaset osób i wydaje się, że to tylko statystyka i liczby.
Przeżywaliśmy niedawno świąteczny czas. Może na to nie natrafiłem, ale nie usłyszałem Ewangelii o jednoczeniu się w bólu i żałobie z tymi, którzy nagle muszą odprowadzić swoich najbliższych na cmentarną ziemię. A tego od politycznych i kościelnych liderów chyba oczekiwano i nadal się oczekuje.
To smutne, podobnie jak smutne są i te liczby w ramach naliczanych codziennie kar nałożonych na nasz kraj przez europejskie sądy, za lekceważenie i niepodjęcie decyzji w sprawie izby dyscyplinarnej sądów oraz w sprawie kopalni Turów. Każdego dnia przybywa nam do zapłaty półtora miliona euro. To są naprawdę duże pieniądze, które można wykorzystać i przeznaczyć na inny cel. Też już przyzwyczailiśmy się – i nic. Słyszymy, że nasze państwo stać na pokrycie tych zobowiązań mandatowych. Myślę, że to wspaniale, ale szkoda, że na zrefundowanie lekarstwa, które ratuje zdrowie i życie niepełnosprawnemu, to już naszego państwa nie stać.
Stale zbieramy pieniądze na różnego rodzaju zbiórkach dla potrzebujących. Teraz, u progu roku, znowu będzie wiele ogłoszeń i spotów informacyjnych różnych organizacji czy fundacji wręcz żebrzących o pomoc – bo państwo nie refunduje zabiegu, leczenia lub lekarstwa. Tego nie rozumiem: na milionowe kary mamy pieniądze, a na leczenie ludzi – nie. Ileż lekarstw i operacji byłoby wykonanych za naliczane nam kary, które prędzej czy później i tak uregulujemy! Albo je zapłacimy jako należne, albo je nam „odbiorą” nie wypłacając finansowego wsparcia. Czas biegnie, zobowiązania rosną. Wszyscy o tym wiedzą, przyglądają się i czekają. Tylko nie wiedzą na co. I w tym wypadku także nie słychać żadnego głosu, apelu, by zakończyć bezsensowną sytuację, na której wszyscy tracimy.
Ku pokrzepieniu serc i aby obudzili się ci, od których wymaga się więcej, przypomnijmy słowa Pana Jezusa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy płakać i narzekać będziecie, a świat się będzie weselił; wy smutni będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni. (…) I wy teraz się smucicie, lecz znowu ujrzę was, i będzie się radowało serce wasze, a nikt nie odbierze wam radości waszej. (…) To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (J 16,20.22.33).
„Zwiastun Ewangelicki” 3/2022