Chyba nie jestem odosobniony twierdząc, że ostatnio głównym tematem przekazów informacyjnych jest sytuacja na wschodzie naszego kraju, a w związku z tym w całej Europie i chyba na świecie. Choć czas i wydarzenia polityczne szybko się zmieniają i gdy ten felieton dotrze do czytelników, wiele zapisanych myśli może już się zdezaktualizować, pojawiają się pytania o decyzje.
W chwili, gdy to piszę, pytamy, czy podjęto już decyzje: o rozpoczęciu konfliktu zbrojnego, o zakupie kolejnej transzy uzbrojenia? Od kiedy obowiązywać będzie mobilizacja? Jakie decyzje podejmą rządzący państwami na świecie? A przed nami, przeciętnymi obywatelami, stoją decyzje czy mamy organizować sobie zapasy żywności, lekarstw, baterii itd.
Do tych odczuć niepewności i strachu dochodzą i te związane z codziennością pandemiczną. Już wszyscy zmęczeni jesteśmy tą przedłużającą się sytuacją, obostrzeniami, sprzecznymi informacjami o stanie epidemii, informacjami o zgonach czy kolejnych wariantach wirusa. Wielu z pośród nas cierpi na różne powikłania pocovidowe, u dorosłych i dzieci pojawiła się depresja. Do tego dochodzi zauważalne w społeczeństwie wypalenie zawodowe i przeżywany przez ludzi brak poczucia celu, kierunku, w którym mamy zmierzać.
Jak dobrze, że jestem wierzącym człowiekiem! To daje mi pewność, że nad tymi wszystkimi ułomnościami dnia codziennego jest ktoś, kto to rozumie i wspiera mnie. On przypomina mi o celu i jest przy każdym z nas w chwilach załamania, zagubienia i strachu.
Wiem, że On już kiedyś podjął decyzję względem nas, zdecydował, że tak pokieruje życiem swojego Syna, że On też przechodził będzie, przez trwogę dnia codziennego i ból, i przez swoją śmierć nas zbawi. Tylko czy ludzie rozumieją i przyjmują Ewangelię? Wydaje się, że chyba nie. Sami, bez Boga, podejmują pochopne decyzje próbując radzić sobie z rzeczywistością. Trochę boję się egoistycznych i pysznych ludzkich decyzji, podejmowanych w obecnej sytuacji społeczno-politycznej w Europie. Historia uczy, że gdy podejmuje się decyzje samolubnie i bez modlitewnej zadumy, na ogół są to złe decyzje.
Dlatego dobrą naszą wspólną decyzją będzie decyzja podjęcia wspólnej modlitwy i zbliżenia się do Boga. Nie było w ostatnich latach sytuacji i chyba ważniejszej chwili, gdy jako wspólnota mielibyśmy tak wielki i powszechnie odczuwalny modlitewny cel. Modlić się o mądrość dla rządzących naszym krajem, o mądrość dla biskupów kreujących naszą kościelną rzeczywistością w tych trudnych czasach. Modlić się o pokój i wzajemne zrozumienie. Modlić się o Bożą decyzję dla nas wszystkich – naszego kraju i Europy, aby Bóg dał nam szansę zrozumieć, że wszystkie działania niosące ból i płacz nie są przez Niego błogosławione. Módlmy się o społeczny spokój na świecie.
P.S.
Drodzy Czytelnicy, przyznam, że z wielką satysfakcją i radością przyjmuję informacje, że moje felietony są czytane, a czasem i pobudzają do rozmowy albo osobistej refleksji. To wielka radość dla mnie i wyróżnienie. Bardzo dziękuję.
Jak nazwa rubryki Widzenia własne wskazuje, to co piszę, jest moim spojrzeniem i moim postrzeganiem rzeczywistości oraz realiów związanych z naszą społeczno-religijno-państwowo-polityczną sytuacją. Pisząc felietony nie stawiam sobie za cel rozpoczęcia na forum – między czytelnikami a mną – dyskusji na żaden temat. Dlatego nie odpisuję i nie będę odpisywał nikomu na korespondencję papierową albo mailową, która dotyczyć będzie mojego zdania wyrażonego w felietonie.
Opublikowane teksty nie są pisane przeciw komukolwiek i absolutnie nie są wartościowaniem niczyich poglądów. Nie chcą też nikogo pouczać ani upominać. Każdy ma prawo do własnych refleksji i oceny rzeczywistości, w której żyje. Nie mają na celu zmieniania niczyjego sposobu myślenia albo życia, nie są świadectwem religijnym, nie są kazaniem ani agitacją społeczną czy polityczną. Nie są jakąkolwiek religijną czy polityczną manifestacją ani autopromocją. Nie narzucam także swojej osoby i własnych myśli, którymi po prostu dzielę się z czytelnikami, jako przykładu do naśladowania i powielania.
Jak już pisałem, wolałbym, aby jak najwięcej osób czytających moje felietony, z moim poglądem się nie zgadzało, miało inne, własne zdanie i inaczej niż ja postrzegało realia, w których musimy się odnaleźć. Jeśli ktoś ma inne zdanie od mojego – cieszę się bardzo i je szanuję, ale ja wyrażam swoje. Jeśli wśród czytających są osoby, które uważają, że nie mam racji, proszę pozwolić mi tej racji nie mieć.
„Zwiastun Ewangelicki” 5/2022