Uchwała o obronie dobrego imienia papieża Jana Pawła II została przyjęta przez Sejm Rzeczpospolitej. Bardzo podoba mi się tok myślenia naszych parlamentarzystów. Ale nie zamierzam analizować, co chciano taką uchwałą osiągnąć. I czy będzie ona skuteczna. Nie będę się zajmował merytoryczną treścią podjętej uchwały i nie będę polemizował z jej słusznością czy koniecznością podjęcia tej politycznej decyzji. Temat jest mi zupełnie obojętny.
Poglądy mam przeciwne – co do logiki nakazowego i ustawodawczego formułowania zasad badania i zabezpieczania przeszłości i życiorysu publicznych postaci. Słuszności bądź niesłuszności podejmowanych przez nie decyzji, bądź ich niepodejmowania.
Chętnie jednak pochylę się nad takim sposobem myślenia i ideą ochrony uchwałą pojedynczej osoby lub gremium decyzyjnego w dowolnej strukturze. Zatem, ufając, że tekst ten przeczytają moi radni parafialni, sugeruję tylko delikatnie: „Moi Kochani Radni (ten ciepły ton jest teraz stosowny i ogólnie ma wpłynąć na ich decyzję), apeluję, aby podjąć na najbliższym zebraniu rady uchwałę, która moją osobę zabezpieczy na teraźniejszość i przyszłość! Aby stwierdzić w jej treści, że obecny ksiądz jest najlepszym proboszczem, o cudownej osobowości, niepodważalnych zasługach dla środowiska lokalnego i niezależnie od tego, co kiedyś w przyszłości albo i przypadkiem w teraźniejszości wykryją jakieś gremia kontrolne, albo osoby opisujące historię parafii, bezwarunkowo nie można o księdzu źle pisać, a nawet mówić, ba, nawet pomyśleć! Uchwała powinna też głosić, że jeśli wyjdzie na jaw, że jakąś decyzją popełnił błąd albo zachował się niestosownie, a kazania to miał beznadziejne, zabrania się o tym myśleć, mówić i to badać. Nie można o tym i o nim samym w negatywnym kontekście rozmawiać ani pisać, można tylko dobrze. A, jeszcze dopisałbym, że jest najprzystojniejszy, ale to już chyba byłaby przesada. Uchwała wchodzi w życie z dniem jej sformułowania i jest obowiązująca do końca świata”. Świetny pomysł!
Wydaje mi się, że jeszcze poza moją skromną osobą kilkoro kolegów czy koleżanek na podobnych stanowiskach, a może i wyższych, też byłoby może usatysfakcjonowanych takimi uchwałami, które podejmowałyby poszczególne rady parafialne, diecezjalne, a może i sam Synod Kościoła. A właściwie to i konsystorz też mógłby orzec, że w swoich decyzjach jest nieomylny i cudowny, bo przecież ma niepodważalne zasługi dla rozwoju naszego środowiska kościelnego i państwowego. Kto synodowi albo konsystorzowi zabroni?
Gdyby wzorować się na naszym krajowym parlamencie, może zrodzić się w ewangelickich głowach taki pomysł. Przecież wszyscy tak fantastycznie pracujemy, jesteśmy prawie bezgrzeszni, zawsze porządni i oddani służbie i zawsze podejmujemy tylko dobre decyzje. To świetny pomysł, aby wreszcie jedyne i słuszne prawo, najlepiej od razu prawo karne, to uregulowało i nakazało do bezwzględnego stosowania. Przecież żadni dziennikarze ani historycy w przyszłości, ani komisje rewizyjne czy inne gremia, nie mają prawa do oceny jedynie słusznych działań wszelkich ewangelickich rad, najlepszych proboszczów, a nawet i biskupów!
Ciekaw jestem, czy wpłynęłoby to na polepszenie wizerunku poszczególnych parafii i całego Kościoła oraz gremiów, które – patrząc czysto teoretycznie – takie uchwały by podejmowały. O! Na tak postawione pytanie warto by się postarać odpowiedzieć. A potem wyciągnąć stosowne wnioski. Czy dzięki takim uchwałom do ziemskiego Kościoła powróci choć jeden – zagubiony i nieodnajdujący się w tym wszystkim, co się opowiada, jak się postępuje, jak naucza i jakie podejmuje decyzje – parafianin?
W tym miejscu chciałbym uspokoić moich radnych – cała ta propozycja jest przerysowaniem i żartem. Chyba nikt nie pomyślał, że mógłbym to naprawdę potraktować jako świetny pomysł. Zastanówmy się, co sądziłby o tym nasz Zbawiciel Jezus Chrystus – Pan Kościoła, który podczas swojej publicznej działalności nie przymuszał, pozwalał na zadawanie pytań, nie obawiał się przebywania z ludźmi o różnych historiach życiowych? Co On by powiedział na formułowanie i podejmowanie takich uchwał? Kościół i jego ziemską historię – w ludziach zapisaną – tworzy się bowiem przez rzetelną, uczniowską postawę, opartą na prawdzie i przykładzie Słowa Bożego. I pełnię miłości, i uczciwości w ocenie podejmowanych decyzji.
Jeśli chce się zmusić innych do dobrej opinii na swój temat i do dobrego mówienia o sobie, wyrządza się krzywdę zarówno sobie, jak i wszystkim wokoło. Dobre postawy, słuszne decyzje podejmowane w przeszłości, w teraźniejszości i w przyszłości, zawsze będą broniły się same. Nie potrzebują uchwał zabezpieczających i wymuszających dobrą o nich opinię.
Tekst ukazał się w „Zwiastun Ewangelicki”.